Z umyślnego zaniedbania téj formuły, lub przez pomyłkę, można sprowadzić nieszczęście na kopalnią. Skarbnik, duch skarbów podziemnych rad słyszy to powitanie i wymaga go koniecznie. Gdy nie stanie mu się zadość, puszcza wodę lub zawala sklepienia.
W niespisanéj tradycyi górnictwa wiele jest tego przykładów. Kiedy skarbnik jest obrażony, kuje. Daje się wtedy słyszéć lekki stuk, miarowy który przeraża górników. Wszyscy wtedy uciekają.
Niedawno zdarzyło się właśnie takie zjawisko. Ale nadsztygar czy naczelnik odkrył, że działo się ono skutkiem spadania kropel wody na kamień. Górnicy wrócili do chodników i przyznają, że w tym razie omylili się co do znaczenia pukania, albowiem było ono „zupełnie podobne do kucia skarbnika.“
I wiara w ducha kopalń nie znikła. Lecz jakżeby zniknąć miała, kiedy są ludzie, którzy go nieraz widzieli! Gdy się skarbnik znudzi w samotności, przybywa do człowieka, gdzieś tam na końcu chodnika pracującego, i jeżeli jest w dobrym humorze, przysparza mu w zadziwiający sposób wykutego materyału; — gdy gniewny, utrudnia robotę albo zwala skałę na głowę górnika.
Do roboty skarbnik zawsze jest przygotowany, zawsze ma przy sobie mały oskard i mały kaganek — mały bo sam jest malutki.
Jest on i dobry i sprawiedliwy i kapryśny i złośliwy. Więc jakże można narażać się mu, czynić doświadczenia z rzeczą, która może być dla niego przykrą i stanowić powód niezgody. Wiadomo że lubi „glikauf!“ Gdyby ten tajemniczy dźwięk zmieniono na „szczęść Boże“ lub „szczęście i pokój“ — to kto wie, czyby się mu to podobało. Lepiéj więc trzymać się tradycyi. Tego téż mniemania są wyżsi urzędnicy, na których rzuconoby odpowiedzialność, za każde nieszczęście w kopalni, gdyby podobną reformę przeprowadzić chcieli.
Znużony, zlany potem, z guzem na głowie, z podrapanemi rękami, z zabarwioną galmanem odzieżą, wydobywam się na powierzchnię ziemi i odetchnąwszy na szerokiem przestworze powietrzem z światłem zmieszaném, czuję, jak ciężką dla umysłu jest praca w podziemiu. I jakież wynagrodzenie te ludzkie krety otrzymują? Jeżeli robotnik ma szczęście t. j. natrafi na wielkie gniazdo rudy, może zarobić miesięcznie 30 i 40 rs. Ale to rzadko się zdarza. Często musi kuć długo pustą skałę, za co nie odbiera żadnego wynagrodzenia, gdyż rząd płaci tylko, za galman wydobyty. Zarabia wtedy 15, 10 i mniéj rubli. Średni zarobek wynosi około rs. 15.
Strona:Bronisław Rejchman - Wrażenia z podróży po południowych okolicach Królestwa Polskiego.djvu/35
Ta strona została przepisana.