Strona:Bronisław Rejchman - Wycieczka do Morskiego Oka przez przełęcz Mięguszowiecką.djvu/22

Ta strona została przepisana.

drzewie, albo węglach albo zawiesza się uchem na drążku wbitym, ukośnie w ziemię i opartym na kamieniu.
Ponieważ browar jest naczyniem uniwersalném i służy kolejno do gotowania następnych dań, więc należy go prędko opróżnić i dlatego téż nie wolno pić herbaty powoli. Roj, podając każdą szklankę, wołał tonem stanowczym, niedozwalającym na żadne tłómaczenia:
— Pijta wartko!
Piliśmy więc wartko, tak żeśmy aż usta sobie parzyli.
Ponieważ profesor bardzo mało jada na wycieczkach (mięsa wcale nie) i tylko napojów chętnie używa, więc Roj najwięcéj go częstuje herbatą.
— Pijta wartko, rzecze, podając mu czwartą, czy piątą szklankę.
— Dosyć będzie, już nie mogę, pomyśl lepiéj o sobie Wojtku.
— Już ja myślę, ale wy się napijta, bo małośta pili.
Profesor bierze szklankę do ręki, a Roj stoi nad nim i woła.
— A pijta wartko!
Nie mogliśmy się powstrzymać od śmiechu.
— No już dosyć będzie, rzekł profesor, oddając szklankę. Już teraz na pewno więcéj pić nie będę. Ale ty się napij Wojtku.
Roj wlał pozostałą herbatę w szklanki i poczęstowawszy starszych górali sam zaczął pić.
— A pij wartko, Wojtku, zawołał nagle profesor.
— Wartko! zawołaliśmy wszyscy, chcąc się zemścić na Wojtku i śmieliśmy się prawdziwie homerycznym śmiechem. Wojtek nie przestraszył się tém, wartko wypił i zabrał się do mięszania bigosu, który się w jednym z „browarów“ przygrzewał; w drugim zaś gotował się ryż z mlékiem.
Jedliśmy wkrótce te potrawy z nadzwyczajnym jak się spodziewać należało apetytem. Zdawało mi się, że Roj jest najlepszym kucharzem w świecie, że gdybym był królem, to na stole moim nicby innego nie postało, oprócz bigosu i ryżu z mlékiem.
Miały bowiem te potrawy smak tak przedziwny, że nie mogłem w pamięci znaléść nic takiego, coby się z niemi dało porównać. Musiałem po porównanie sięgnąć aż do czasów dzieciństwa mego. Wtedy smakowały mi tak ulubione potrawy, gdym zgłodzony ze szkoły przychodził.
Tylko p. W. nie jadł ich wcale. Śliwowica owa tak silnie nań oddziałała, że stracił zupełnie apetyt. Nie narzekał jednak, nie chcąc nam psuć humoru. Sądził, że niedyspozycya będzie chwilową, że ją przemoże siłą swéj woli. Pomimo to spostrzegliśmy, że jakoś nie