jakobyśmy już kiedyś wszystko to widzieli, wszystkiego tego doświadczali; zdaje się nam, żeśmy już to kiedyś przechodzili i natężamy pamięć, usiłując dociec, kiedy to miało miejsce? Pomimo jednak wszelkich usiłowań nie możemy dokładnie sobie powiedziéć, w jakim czasie wrażenia i obrazy podobne postały w naszym umyśle. Wiémy tylko, że były. Czy takie same? Nie. Tylko podobne. Kiedy? Bezwątpienia w dzieciństwie.... Lecz jeżeli tu mamy na myśli dzieciństwo indywidualne, to się mylimy; pochodzą one chyba z czasów dzieciństwa wszechorganizmu, do którego należymy, z młodzieńczych wieków ludzkości.
Jest to może zbyt śmiała hipoteza. Nie dowiodę jéj pozytywnie co prawda, ale nie wątpię wcale, że istnieje ścisła łączność duchowa pomiędzy nami a zamierzchłą, dziką przeszłością, tak ciągła, nierozerwana a silna, jak nasza łączność cielesna z koczującymi przodkami. Sądzę, że jednym z dowodów, popierających to przypuszczenie, są marzenia dziecka o obrazach, których nigdy nie widziało, o których nie słyszało, a o których przypomina sobie człowiek dojrzały, gdy się błąka po lasach i górach...
Cóżby wreszcie dziwnego było w tém, że po umyśle człowieka majaczą się mgliste obrazy dalekiéj przeszłości, jeśli jest rzeczą dowiedzioną, że instynkt jest dziedzicznym, że popędy odzywają się w odległych pokoleniach, że istnieje pewien charakter ras, a nawet rodzin. I owszém, według mnie byłoby dziwném, żeby się działo inaczéj.
Hipoteza ta powstała już dawno w mojéj głowie, z innego zupełnie powodu. Zamknąłem ją w mojém archiwum umysłowém, aby drzémała w towarzystwie innych, dopóki pozytywnych nie nabędzie podpór. Lecz dotąd także nic sprzecznego z nią nie znalazłem; na poparcie zaś jéj przytoczyć mogę zdania dwóch mężów, umiejących czytać księgę natury. „Próbowałem poniekąd, powiada Tyndall w swém dziele „w Alpach,“ zbadać początek zajęcia, które we mnie wzbudza piękna przyroda. Nie mogę go przypisać wyłącznie tylko pierwszym moim wrażeniom; albowiem już dzieckiem kochałem naturę, więc muszę sięgnąć aż do czasu przed mojém własném urodzeniem. Zapomniane stosunki do dawno minionéj przeszłości są zapewne najpotężniejszemi pierwiastkami w naszych uczuciach“. Pan Herbert Spencer pisał z głęboką przenikliwością o wzrastaniu z wiekiem naszéj miłości ku obrazom natury. Ale do stosunków pojedynczego człowieka, dodaje on „pewne głębiéj leżące, teraz tylko przeczuwane (śnione) zjednoczenia stanów, które się w rodzie naszym wytworzyły w owych barbarzyńskich czasach, gdy znajdywał przyjemność w działalności pośród gór, lasów i wód.“ Zdaje mi się, że ci dwaj uczeni, mówią tu o tém
Strona:Bronisław Rejchman - Wycieczka do Morskiego Oka przez przełęcz Mięguszowiecką.djvu/25
Ta strona została przepisana.