ty, bo czujesz, żeś wszedł do krainy zawalonéj gruzami zamarłego świata, lub będącéj areną tytanicznéj gry żywiołów, które po wielu wiekach przemienią tę okropną i jałową jednostajność w świat dla roślin, zwierząt i ludzi.
Ze wszystkich stron martwa ta pustka przemawia do ciebie niejako dumnie, majestatycznie, groźnie, z przerażającą impozycyą: „zdala się trzymaj niewtajemniczony;“ i ty rozumiész tę niemą przemowę, doznajesz bojaźni, jakbyś wszedł do ukrytéj pracowni groźnego mistrza, który ci podpatrzenie tajemnicy srogą karą zagroził, lub jak gdybyś odchylił zasłonę Izydy i czekał na męki okropne, na opisanie których słów nie ma nawet legenda. To biblijna dolina jęków, wołasz i szukasz na okół ognistego napisu, który Dante na wrotach piekła wyczytał: głosek nie widzisz, lecz treść jego czytasz wszędzie, martwota z zewsząd ją zieje.
Gdym przed dwoma laty, po pięknych romantycznych, sielankowo-miłych, ożywionych bujną roślinnością widokach w dolinie Kościeliskiéj i Strążyskiéj, ujrzał się pierwszy raz w podobném pustkowiu, oddech zamarł mi w piersiach, oczy się znieruchomiły, struchlały niemal nie mogłem oczu oderwać od obrazu śmierci powszechnéj, który wzbudzając we mnie niewytłómaczoną trwogę magnetyzował jednak całą mą istotę, jak śmiercią ziejący wzrok węża wiewiórkę. Nogi możeby się cofnęły, ale wzrok, przykuty łańcuchem niebywałych wrażeń, trzymał je na uwięzi. Pochłaniałem dziki amfiteatr oczyma, a raczéj on mnie pochłonął, bo mi podciął podstawy refleksyi, prawie świadomości pozbawił i uczynił mnie bierném narzędziem, aparatem optycznym, w którym się obrazy rysują, a który ich rozbiérać i porównywać z dawniejszemi nie może.
Naturalnie, że olśnienie takie, jeżeli olśnieniem wolno nazwać działanie potęg ujemnych, jest tylko chwilowe. Porwane i przykute do przerażającego obrazu zmysły przechodzą wreszcie pod władzę świadomości. Zaczyna się człowiek oryentować, przypominać, że przyszedł z dolin dzierganych kwieciem, z miast ruchem kipiących, że wróci tam, gdzie życie wszystkie swe czary roztacza, przypomina sobie, że jest tu gościem chwilowym, którego tylko głód wrażeń przywiódł w krainę zniszczenia. Przeciwstawia więc przeszłość i przyszłość chwili obecnéj i... zaczyna myśléć objektywnie.
Objektywność zaś poczyna natychmiast nazywać, okréślać, porównywać i rozumować. Porównywasz, jaki wyraz jest właściwszy na kontury skał czy poszarpane, czy wyszczerbione, wyzębiane, lub porwane. Przekonywasz się, że nie masz dokładnego wyrazu na oznaczenie ogólnego charakteru widoku, który na tobie tak silne uczynił wrażenie. Martwy chłód, dzika wielkość, ponura majesta-
Strona:Bronisław Rejchman - Wycieczka do Morskiego Oka przez przełęcz Mięguszowiecką.djvu/32
Ta strona została przepisana.