Strona:Bronisław Rejchman - Wycieczka do Morskiego Oka przez przełęcz Mięguszowiecką.djvu/41

Ta strona została przepisana.

a długą drogę jeszcze mieliśmy przed sobą. Wreszcie dr. Chałubiński, zbadawszy puls p. W. i dawszy mu wskazówki, jak ma chodzić, aby się nie zmęczył, dał znak do wymarszu.
Stąd bezpośrednio wejść mieliśmy na wspomnianą już przełęcz Mięguszowiecką, oddzielającą nas teraz od Morskiego Oka.
Przed oczyma naszemi wznosił się uważany do roku bieżącego za niedostępny szczyt Mięguszowiecki. Pierwszy na nim nogę ludzką postawił w Czerwcu r. b. p. Ludwik Chałubiński. Piramida kamienna i bilet wizytowy młodego turysty zostawiony wśród kamieni są dowodem jego bytności.
Skierowaliśmy się ku prawéj stronie i zaczęliśmy się piąć po stroméj pochyłości obrośniętéj trawą. Droga była trudna, długa i dość nudna. Za to, gdyśmy się na przełęcz dostali, wynagrodzeni zostaliśmy po królewsku za jednostajność, która nam od czasu obiadu aż do téj chwili towarzyszyła.
Siedząc na skrawku skały poniżéj przełęczy! lubowaliśmy się dekoracyami Morskiego Oka, które nam się z bliska w szczegółach przedstawiały. U stóp skrawka rostwierała się przepaść przeszło 2.000 stóp głęboka, na dnie któréj ciemniało Morskie Oko, a właściwie Rybie jezioro[1]. Za pomocą lornetki zobaczyliśmy nawet na niém tratwę.
Huknęliśmy kilka razy, strzelaliśmy z rewolweru i rozstawiliśmy się rzędem na przełęczy, aby nas dojrzano z szałasu i wysłano prom ku brzegowi, na który zejść mieliśmy.

Zégarki wskazywały już siódmą, trzeba więc było ruszać, aby zejść przed nocą, w przeciwnym bowiem razie całość naszych członków byłaby bardzo wątpliwą. Posuwaliśmy się na dół najprzód po skrawku, o którym wspomniałem, jakby po skręcie jakiéjś gigantycznéj szruby, lub gzémsie pionowéj ściany. Chodnik ten był wąski i dość ślizki a w niektórych punktach bardzo spadzisty. Z niego zeszliśmy na grań ostrą, najeżoną kolczastemi wyrostkami, na które

  1. To co polacy nazywają, Morskiém Okiem zowie się u węgrów Rybiem jeziorem, a nazwę Morskiego Oka stosują ci ostatni do t. z. „Czarnego stawu nad Morsklém Okiem.“ Nomenklatury téj używa Staszic w swojem „Ziemiorodztwie Karpat;“ nadto jeżeli głębokość ma dawać prawo do nazwy Morskiego Oka, to więcéj zasługuje na nią „Staw czarny“ niż „Rybie jezioro,“ Z tego powodu należałoby zostawić nazwę Morskiego Oka Czarnemu stawowi, bez względu na to, że leży po za granicą Galicyi, która to okoliczność skłania niektórych do przyswojenia tego poetycznego miana Rybiemu jezioru „abyśmy i my mieli swoje Morskie Oko.“ Jestto tam mniéj stosowném, że granica owa jest tylko polityczną, a Tatry bądź co bądź są polskiemi górami.