Strona:Bronisław Rejchman - Wycieczka do Morskiego Oka przez przełęcz Mięguszowiecką.djvu/55

Ta strona została przepisana.

Zapewne poetycznéj téj nazwie dał początek kolor wody. Jest ona przy brzegu zielonawą, podobną do morskiéj. Daléj jednak staje się granatową i wreszcie czarną jak atrament, jak roztwór tuszu chińskiego.
Nie napotkałem dotychczas żadnego dostatecznego tłómaczenia przyczyny téj barwy. Niektórzy odnoszą ją do jakichś czarnych, na dnie rosnących wodorostów, co jednak nie ma żadnéj podstawy. Prawdopodobniejszém może będzie tłómaczenie następujące, na które mi zwrócił uwagę jeden z moich znajomych. Powietrze zawdzięcza swój błękit pyłkom „słonecznym,“ które zawiéra w wielkiéj obfitości, a które rozpraszają światło. Tyndall utrzymuje, że taka sama jest przyczyna niebieskiego koloru wody. Na wielkich wysokościach, do których się wznoszono balonem, gdzie pyłków już nie ma, niebo wydaje się czarném. Woda stawów tatrzańskich jest zapewne także pozbawiona pyłków. Oglądana w szklaném naczyniu jest przezroczystą jak kryształ i ma smak prawie wody destylowanéj. Więc może jest czarną na głębiach dla téj saméj przyczyny co powietrze w znacznych wysokościach? Tyndall utrzymuje, że woda najczystsza, otrzymana z stopionego lodu, bardzo słabo niebieszczy promień światła; woda zaś czarnych stawów pochodzi ze stopnienia śniegów, utworzonych w wysokościach, gdzie ilość pyłków jest nadzwyczaj małą.
Słówko jeszcze o wrażeniach.
Nie sądźcie czytelnicy, że zjednoczenie najsprzeczniejszych z sobą pojęć jak „straszliwa piękność“ „wspaniała martwota“ itd., używane do określenia charakteru wnętrza Tatr, jest poetyczną przesadą. Bynajmniéj. Każdy z widzów doznaje wrażenia, którego inaczéj oddać niepodobna. Deotyma, która w r. 1860 zwiedziła Morskie Oko, maluje je podobnemi zupełnie słowami. „Morskie Oko, powiada, jest zbiorowiskiem najzaciętszych sprzeczności.... Morskie Oko to akkord fałszywy, jeden z tych akkordów, jakich tylko wielcy mistrzowie umieją używać; akkordy takie są nieodzowne w ogólnéj harmonii natury, z którą się grzmiąco zlewają, lecz słyszane osobno, nietylko niepokoją, ale niecierpliwią... Podróżnik, stojąc nad Morskiém Okiem, co chwila zapomina się i woła: „Jakież to piękne!“ Ledwie wyrzekł, poprawia się i mówi: „Może nie tyle piękne, ile dziwne.“
Deotyma uchwyciła tu jeden z najciekawszych momentów ogólnego wrażenia. Tak — pierwszém wrażeniem jakiego bezwarunkowo każdy doznaje na widok Morskiego Oka jest zdziwienie — nie podziw, poprostu zdziwienie, że się nie to widzi, czego się oczekiwało. Sława Morskiego Oka rozstrzeliła się wokół daleko, nie ma czło-