ry tak się ma do słynnych na cały świat katarów warszawskich, jak góra, na któréj stoi wodociąg w Saskim ogrodzie do Łomnicy. Po dwóch czy trzech godzinach znikł zupełnie i nazajutrz żadnych już śladów zmoknięcia nie czułem. Mówię to dla tych, którzyby chcieli odbywać wycieczki w Tatrach. Niech ich także nie odstrasza to, że wiatr cyganizuje fizyognomią mieszczuchów: skóra prędko lenieje i nowa się tworzy. Szkody więc z podobnych wycieczek wynikające bywają małe i chwilowe, a korzyści dla ciała i umysłu znaczne i długotrwałe. Wraca się z nich jakby po jakiéj odświeżającéj i odmładzającéj kąpieli w niezmąconéj krynicy. Ciało i duch tężeją i nabiérają nowéj energii do pracy i znoszenia przeciwności życia. Więc — „daléj w Tatry w ziemię czarów na strome szczyty gór!“