będzie mógł zapoznać pana w ogólnych zarysach z sytuacją naszej budowy.
— Proszę bardzo, — zatroszczył się Clarke, przysuwając gościom taburety, a sam siadając na łóżko. — Będę bardzo rad cokolwiek bodaj zaznajomić się z budową. Niestety, przed mym wyjazdem w te strony, otrzymałem tylko nader powierzchowne wiadomości.
— Towarzysz Urtabajew przyszedł właśnie zaprosić pana, mister...
— Clarke.
— ...mister Clarke, na produkcyjną naradę inżynierów. Posiedzenie odbędzie się za dwie godziny. Będą tam szczegółowo rozpatrywać wszystkie kolejne zagadnienia budowy. Towarzysz Urtabajew chciał pana uprzedzić, aby pan nie wpadł w przygnębienie, zaznajamiając się z sytuacją spraw po dzień dzisiejszy. W ojczyźnie swej, pan zapewne nie pracował w tak ciężkich warunkach. Sto dwadzieścia kilometrów od najbliższej stacji kolei żelaznej, sto dwadzieścia pięć kilometrów od przystani, brak jakichkolwiek znośnych dróg. Dopiero w tym roku zaczniemy układać wązkotorową kolejkę do przystani. Narazie jedyne środki transportu — to koń, wielbłąd i ciężarowy samochód, który na tutejszych drogach szybko się zużywa.
Mówiła szybko, z przyjemnym rosyjskim akcentem. Słuchając jej rzeczowego sprawozdania, Clarke pomyślał całkiem nie w porę, że piegi na jej niewielkim zadartym nosku podobne są do ziarenek złotego piasku.
Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/055
Ta strona została uwierzytelniona.