Zwrócił się do Urtabajewa, poprosił go, by mu opowiedział bliższe szczegóły o budowie i nie czekając odpowiedzi wyszedł zawołać Barkera i Murri’ego.
Po chwili wrócił z Murrim. Barker nie chciał przyjść, dopóki się nie ogoli.
Urtabajew gestem gospodarza, ścielącego przed gośćmi dastarchan[1], rozłożył na stole niebieską mapę.
Okna wychodziły na drewnianą werandę. Na werandzie krzątała się blondynka z rozpuszczonemi mokremi włosami, w przezroczystym jak deszcz chałacie. Chałat, opadając, obnażał ramię. Kobieta trzymała w rękach miskę z pieniącemi się mydlinami. Przegiąwszy się przez poręcz, wylała mydliny na drogę.
Clarke z zadowoleniem zauważył, że kobieta na werandzie, jest znacznie ładniejsza od Połozowej.
— Dolina nasza, jak pan widział, — tłomaczyła słowa Urtabajewa Połozowa, — jest ogromnem pustem płaskowzgórzem, ciągnącem się między dwoma łańcuchami górskimi i zajmująca przestrzeń około 200.000 ha. Jeśli pan zauważył, na płaskowzgórzu znajdują się jeszcze ślady starożytnego nawodnienia. Według legend, za czasów Aleksandra Macedońskiego cała ta dolina była nawodniona i gęsto zaludniona. Rzeka Wachsz, która dziesięć kilometrów stąd przebija się przez góry i wyrywa się na równinę, płynie na przestrzeni 25 kilometrów w prostej linji, następ-
- ↑ Dastarchan — obrus jedwabny z poczęstunkiem.