sposób, nie mamy transportu, niema i mechanizacji robót, gdyż maszyny, otrzymywane z potwornem opóźnieniem, nie mogą być w odpowiednim czasie przerzucone na odcinki...
— Okazuje się, że Horton miał rację! — wtrącił po angielsku Barker.
Zdanie uderzyło, jak kamień. Czetwiertiakow zainteresował się:
— Co powiedział amerykański inżynier? Proszę mi przetłomaczyć!
— Inżynier, nie znam nazwiska, zdaje się, Barker, powiada: z tego, co pan mówi, wynika, że Horton miał rację.
Powstała niewielka pauza.
— Kolega amerykański inżynier źle mnie zrozumiał, — wycelował na Barkera szkła swych binokli Czetwiertiakow. — Mowa jest nie o fizycznej niemożliwości, którą skonstatował inżynier Horton i którą myśmy odrzucali i wciąż odrzucamy. Mowa jest tylko o związku przyczyn objektywnych, które, nie bacząc na zasadnicze możliwości budowy, uniemożliwiły nam w danym wypadku jej wykonanie. Zechce pani przetłomaczyć... Tak... Ale, być może, można brakujące maszyny istotnie zamienić ręczną pracą? Stosownie do planu, przy stuprocentowej mechanizacji potrzebujemy w różnych miesiącach od czterech do jedenastu tysiący robotników. To cyfra minimalna. Na Turksibie do wykonania takich samych proc ziemnych zajętych było 40.000 robotników. Iluż mamy w dniu dzisiejszym robotników? Czterysta osiemnastu! Dziesięć procent tej roboczej siły, która jest nam
Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/069
Ta strona została uwierzytelniona.