Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/070

Ta strona została uwierzytelniona.

niezbędna w ciągu najmniej naprężonych miesięcy. Nie będę w tej chwili mówił o jakości tej siły roboczej. Sądzę, że ta jedna cyfra jest dostatecznie jasnym dowodem, że brać się do rozwiązania naszego problemu z takiemi siłami — nie można. A milczeć, udając, że rozwiązujemy to zadanie, — także nie można. To znaczyłoby oszukiwać partję, oszukiwać organa gospodarcze, oszukiwać opinję społeczną. Należy głośno powiedzieć: bez mechanizacji, bez transportu i bez siły roboczej — systemu nawadniania nie zbudujemy tutaj.
Zakasłał i podwyższył głos:
— Towarzysze, jestem inżynierem, a nie kuglarzem. Jestem odpowiedzialny za tę budowę i określiłem warunki jej wykonania. Żaden z tych warunków nie został zrealizowany. Krzyczeć wobec tego, że postanowienie partji i Sownarkomu będzie wykonane bez względu na przeszkody, jak o tem pisze jedna z naszych gazet, znaczy mydlić oczy sobie i innym. Maksimum, co możemy uczynić przy obecnej sytuacji robót, jest to nawodnić do wiosny 20.000 ha. i wtedy tylko, gdy odpowiednie organizacje gospodarcze dotrzymają wobec nas swych zobowiązań...
Inżynierowie z odcinków mówili krótko, często przerywając jeden drugiemu, gorączkowali się, pchali komuś pod nos jakieś papierki. Połozowa ledwie dążyła tłomaczyć. Clarke uważnie słuchał, rozpytywał, zapisywał poszczególne cyfry.
Inżynier, którego Clarke widział już dzisiaj na werandzie i którego Połozowa nazywała Niemirowskim, cytował według kartki długi sznur cyfr. Zmie-