ka podniosła się w rurce zatrzymała się na cyfrze osiemnaście.
Potem potrząsnął przyrządem i żmijka znowu wlazła do kulki.
Wtedy opuścił rurkę w nasz aryk. Żmijka pod niosła się w rurce i znowu zatrzymała się na cyfrze osiemnaście.
„Widzicie, — powiedział mirab, — święta żmijka pokazuje wam, że wody jest w obu arykach jednakowo.“
Wtedy upadliśmy wszyscy na ziemię i całowaliśmy chałat wielkiego miraba i prosili wybaczyć nam naszą ciemnotę.
Potem uradowani wróciliśmy do kiszłaku.
Po miesiącu zasiewy nasze wyschły, i na polach nie zostało ani jednego kłosa...
Nasi dechkanie poszli do miraba i mirab im powiedział:
„Człowiek rozdziela wodę, a Bóg nasyca nią ziemię. Bóg może z kropli zrobić morze i morze zamienić w kroplę. Bóg wszechwiedzący, mądry. Módlcie się. Przez swoje grzechy ściągnęliście na siebie gniew boży“.
Wtedy zostawiliśmy nasze domostwa i popękane pola i odeszliśmy do Fergany...
— Tak... — w zamyśleniu potwierdził Klimentyj.
Starzec napełnił filiżanki.
W zeszłym roku władza sowiecka wysłała mnie na kurację w daleki kraj Krym, gdzie ludzie rozumieją nasz język i gdzie nigdy nie brakuje wody:
Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/083
Ta strona została uwierzytelniona.