Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

Przypomniał mu o niej sam Niemirowski, który prosił Jeremina pewnego ranka, by dał jego żonie jakąś pracę. Zna ona stenografję, pisze na maszynie i może prowadzić prace sekretarskie. Jeremin polecił przydzielić ją do kancelarji.
Pewnego razu chcąc sprawdzić kwalifikacje nowej urzędniczki, Jeremin polecił Niemirowskiej pisać pod dyktandem sprawozdanie. Dyktował szybko, nie zatrzymując się przy każdem zdaniu, jak u innych maszynistek. Niemirowska stenografowała. Nie miał do tej pory sposobności dyktowania stenografistce. O zasadach stenografji posiadał nader mętne pojęcie.
Patrząc niedowierzająco na ślizgające się po papierze długie palce Niemirowskiej, przez które, jak przez transformator, biegły długie jego myśli, myślał sceptycznie — czy będzie mogła sama się połapać w tem, co napisała i odtworzyć jego mowę od początku do końca.
Kiedy następnego rana przedłożyła mu raport, starannie przedrukowany na maszynie i się przekonał, że ani jedno słowo nie jest przekręcone, uczuł odruchowy szacunek do swej współpracowniczki.
Po kilku dniach mianował ją osobistą sekretarką.
Pracowali teraz ze sobą razem, długo przesiadując wieczorami i zawsze następnego rana znajdował Jeremin na swoim stole przedrukowany wczorajszy materjał.
Pewnego razu, — było to w dniach, gdy wykres graficzny mocno popełzł wdół, — Niemirowska