Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.

cjalizacja do wyżyn doskonałości. To jest już stare nawet dla kapitalistycznego systemu produkcji. My bierzemy od was waszą wysoko rozwiniętą technikę na poziomie najnowszych jej metod. Nazbyt droga jest dla nas wasza technika, abyśmy kupowali wczorajsze jej produkty, które już jutro wyjdą z użycia. Nieprzerwany potok produkcji, której proponuje pan nam uczyć się od ojczyzny pana, jest nawet dla Ameryki dniem wczorajszym.
— Co pani mówi. A ja o tem nie wiedziałem.
— Poco robotnik, sprowadzony do roli automatu, wykonywać ma z dnia na dzień jeden i ten sam ruch, kiedy w tych mechanicznych ruchach łatwo go zamieni maszyna, a robotnik z automatu stanie się kontrolerem automatu? U was narzucający się ten krok naprzód nieodwołalnie pociągnąłby za sobą redukcję nowych setek tysięcy robotników, powiększenie i bez tego potwornej już armji bezrobotnych. Krok ten dla was byłby za drogi. Tylko my możemy sobie na to pozwolić, i dlatego możemy pozwolić sobie i na to, co pan nazywa ustawicznem przesiedlaniem ludzi po stopniach drabiny produkcyjnej. Same pojęcie zawodu, jak to pan bierze, jest już na wymarciu. Poco nam wychowywać żywe automaty, które jutro już będą nam nieprzydatne?
— Powiedzmy, gdyby nawet tak było, to dzisiaj jeszcze musicie je mieć. Bez ściśle wykwalifikowanych kadr nie stworzycie tej podstawy wysoko rozwiniętego przemysłu, bez której niema socjalizmu. Stwórzcie ją najpierw, później zaś likwidujcie przedział między umysłową a fizyczną pracą.