Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/148

Ta strona została uwierzytelniona.

żeś posłał dzisiaj telegram do Narkomzemu[1], jakoby więcej niż 20.000 ha nie myślisz dać do wiosny?
Połozowa i Urtabajew ze zdziwieniem spojrzeli na Jeremina.
— No więc, posłałem. Kto odpowiada, ja czy ty?
— Za depeszę, naturalnie ty odpowiadasz. I przed centrum będziesz odpowiadać i przed biurem partkomu będziesz odpowiadał. Proszę cię, pofatyguj się, wytłomacz nam co i dlaczego. Tak czy owak, a biuro partkomu chciałoby też wiedzieć.
— Komu trzeba będzie, wytłomaczę. Ty mnie nie strasz, nie jestem ze strachliwych.
— Wczoraj na zebraniu wszystkich inżynierów krytykował, — wtrącił Urtabajew, — a dziś akceptował czetwiertiakowską decyzję. Daremnie tylko się irytował.
— Ty, Urtabajew, przymknij się lepiej. Na budowie galimatjas zrobili, robotników porozpędzali, maszyny połamali, a odpowiadać za was kto będzie? Ja.
— Za depeszę, już ci powiedziałem, ty odpowiesz — wtrącił Synicyn. — A za budowę — nie ty jeden.
— Wielka od was pomoc, kot napłakał! Jadę dziś do Stalinabadu. Tam będę się spowiadał.

— Do Stalinabadu pojedziesz jutro. Nie śpiesz się. Obawiam się, że po twej depeszy już nie wrócisz. Jeżeli myślisz znaleźć się tam wcześniej, niż zapadnie decyzja biura, to się mylisz. Można zatelefonować do

  1. Narkomzem — komisarjat rolnictwa.