Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/196

Ta strona została skorygowana.

— Proszę — Kirsz wyłączył radjo. — Tu czy w pokoju?
— Jeżeli panu nie ciężko, wolałbym w pokoju. Tu mogą nam przeszkodzić.
— Służę panu.
Wstał i przepuścił Niemirowskiego naprzód.
— Przejdę odrazu do tematu, bez wstępnych wyjaśnień. Aczkolwiek nie miałem sposobności bliżej się z panem zapoznać, to jednak znam pana jako wybitnego pracownika naukowego i mam wszelkie podstawy do okazania mu całkowitego zaufania.
Kirsz uczynił nieokreślony gest.
— Dlatego zdecydowałem się pana niepokoić. Chciałbym z panem porozmawiać zupełnie otwarcie.
— Słucham pana.
— Pan jeszcze nie miał okazji zaznajomić się z atmosferą, panującą na naszej budowie. Dawnego inżyniera traktują tu dalej jak ukrytego wroga i szkodnika. Organizacja partyjna czyni wszelkie starania, aby poderwać nasz autorytet w opinji mas. Komisja dla „zbadania“ działu mechanizacji, wyłącznie utworzona w celu wynalezienia za wszelką cenę nieporządków w dziale mechanizacji, — to tylko jedno z ogniw w tym systemie nieustannej nagonki. Sam pan przyzna, że pracować w takich warunkach nie jest możliwem, i że najlepsze, co mogę uczynić, — to prosić o zwolnienie mnie z mych obowiązków. Z przyjemnością zdam me funkcje w ręce tego z naszych kolegów, którego komitet partyjny będzie darzyć większem zaufaniem i sympatjami. Mniemam, że w centralnej Rosji, gdzie nowy stosu-