nas podług osiągniętych przez nas wyników, nie za podług ilości zużytej energji. Pańska teorja słoneczna, pragnąca usprawiedliwić ludzkie słabostki, zamiast pomóc do ich przezwyciężenia, — nie jest naszą teorją, i ja nie wątpię, że w praktyce pan się nią nie kieruje.
Wstał i wyciągnął do Krygiera rękę.
— Zdaje mi się, że pan jest poważnie chory i źle pan robi, nie biorąc się do systematycznego leczenia się. Ma pan, widzę, gorączkę. Niech pan się położy. Słyszałem, że przy ciężkich formach malarji — jedynem radykalnem lekarstwem, to zmiana klimatu. Chce pan, napiszemy razem z Synicynym, aby przerzucono pana do Rosji?
— Dziękuję. Są zapuszczone formy choroby, przy których nie pomaga już i zmiana klimatu. A przytem sam pan wszak mówi, że słońce tropikalne nie ma tu żadnego wpływu. Zostanę tutaj. Co do sprawy, o której rozmawialiśmy ze sobą, — niech pan będzie spokojny: przeprowadzimy śledztwo w najkrótszym czasie.
Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/209
Ta strona została uwierzytelniona.