Wszystko powiem, co pan zechce, tylko nie odsyłaj mnie pan spowrotem. Niech pan pozwoli mi posiedzieć tu do rana. Nie ucieknę wszak nigdzie.
Poczęła płakać. Krygier nalał szklankę wody i przysunąwszy ją na brzeg biurka, odszedł do okna.
— Nie mogę pani zostawić tu na noc, — powiedział po dłuższej pauzie, nie odwracając się twarzą ku Niemirowskiej. — Powinna pani to zrozumieć. Niech pani mówi, niech pani opowie ze wszystkiemi szczegółami o motywach i pobudkach, które ją skłoniły do udzielenia pomocy Niemirowskiemu. Korzeni tych pobudek, należy, napewno, szukać w dalekiej przeszłości, w pani osobistej autobiografji. Dopóki będzie pani mówić, będę ją słuchał, jak długo by to nie trwało. Pani mnie rozumie? Pani się uspokoiła?
— Tak... Co pan chce, bym mu opowiedziała?
— Współudział pani w sprawie Niemirowskiego stwierdzony został z całą dokładnością. Ważnem jest dla nas wiedzieć, co za osobiste pobudki pchnęły panią do tej współpracy. A dla wyjaśnienia tego wszystkiego, byłoby nader wskazanem, by pani opowiedziała nam cośkolwiek ze swej przeszłości: o swem pochodzeniu, rodzinie, o tem, co pani przedtem robiła, o pani znajomości z Niemirowskim, o pani stosunkach. Pani mnie rozumie? Nie należy niczego upiększać. Niech pani zrozumie, nikt tu pani nie zamierza zgubić. Sąd nasz nie karze i nie uniewinnia. Sąd nasz pomaga oskarżonemu przekształcić się. Trzeba tylko, żeby pani dążyła do takiego przekształcenia się. A pierwszy krok ku temu — rzeczywista, szczera re-
Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/262
Ta strona została uwierzytelniona.