Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/291

Ta strona została skorygowana.

— Może dać i oryginał z odciskami palców?
— Palców nałożę ci ile zechcesz, jest ich podobno u każdego człowieka po dwadzieścia sztuk. Znasz tego Chodżyjarowa?
— Tak. Jest taki kandydat partji, pracuje w kotlinie. Kołchoznik, mało piśmienny, niczem szczególnie nie wyróżnił się.
— O tej historji z Fajzą opowiadał mi były miejscowy pełnomocnik Pechowicz. Wówczas pod Kijikiem wybito istotnie cały nasz oddział. Jeden Urtabajew uszedł żywcem. Wypuścił go sam Fajza. Urtabajew twierdzi, że namówił Fajzę, by poddał się z bronią. Zachodził do Pechowicza tego dnia. Mówił, że Fajza nie chce poddać się ochotnikom, lecz zgadza się poddać samemu pełnomocnikowi GPU. Wypadki takie często się u nas zdarzały. Obiecali na trzeci dzień złożyć broń, w wąwozie Dagana-Kijik. Na drugi dzień natknął się na nich nasz oddział Ostapowa i rozbił ich w proch. Spotkanie w wąwozie nie doszło do skutku. Żywcem uciekł Fajza z kilku dżygitami, lecz nasi zagnali ich daleko w góry. Później głowę Fajzy przyniósł w worku jeden z dżygitów pełnomocnikowi w Parcharze. Dżygit ten nazywa się Kuandyk Chodża-Gildy. Mieszka teraz w Muminabadzie. Prawdopodobnie brał on udział po stronie basmaczów w zasadzce pod Kijikiem i mógłby coś opowiedzieć. To dla twojej orjentacji.
— Ciekawe! Znaczy to, że deklaracja jednakże oparta jest na faktach rzeczywistych.
— Ot co: sprawę tę prowadź według swej kompetencji, jak każde oświadczenie, które nadcho-