Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/305

Ta strona została uwierzytelniona.

li się na drodze. I zobaczył ja wtedy, że noga u mnie przestrzelona, zawiązał nogę mocno chustką, i jak tylko ściemniało, cichutko przekradł się wąwozem do kiszłaka Dagana, aby powiadomić nasz oddział. A u kiszłaka Dagana zasiedli basmacze, i złapali mnie basmacze i pytają: co to nogę masz postrzeloną? Ja opowiedział im, że szedł po drodze w swój kołchoz, wyskoczyli askery i basmacze, i zaczena się strzelanina, i mnie w nogę wlazło. Do dom wrócić nie mogę, askery stojom po drodze i mogą pomyśleć, że ja ranny basmacz. A oni mnie nie powierzyli i potaszczyli mnie ze sobom i dali mnie konia, i dwa dni ciągnieli mnie po górach. Na trzeci dzień ja uciekł i popadł w kiszłak Koktasz, poszedł do riku i prosił mnie przewiązać nogę. A z riku szła tedy maszyna do Istalinabodu i rais posadził mnie do maszyny i kozoł odwieźć do Istalinabodu do szpitala. I w szpitalu przeleżał jo dwa miesionce.
A kiedy mnie wypisali ze szpitala, spotkał jo na ulicy w Istalinobodzie Urtabajewa i bardzo se dziwowałem. I Urtabajew mnie poznał i podszedł do mnie i powiedział: Dzieńdobry, Isa! Toś ty nas wtedy zaprowadził w zasadzkę pod Kijikiem. Każę ciebie zaraz resztować! Bardzo się ja zlękł i pomyślał: jak ja dowiodę, że nie zaprowadził pod Kijikiem oddział w zasadzkę, a on? On tu w wielgich honorach i człowiek uciony, a ja prosty dechkanin i nauki mnie nie uczyli, — komu uwierzą, mnie czy jemu? I zacząnem go prosić nie resztowywać mnie, a odpuścić do dom. Powiedział ja jemu, że mnie wtedy raniło pod Kijikiem w nogę i ja uciekł z postrzeloną nogą i nic nie