Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/313

Ta strona została uwierzytelniona.

swymi dżygitami w wąwozie Dagana — Kijik i, jeśli przyjdzie po niego oddział GPU, złoży oręż. Po porozumieniu się z nim, dał mi świeżego konia i zwolnił mnie, a ja wróciłem do Turgan-Tube i zakomunikowałem wszystko ówczesnemu pełnomocnikowi OGPU towarzyszowi Pechowiczowi. Trzeciego dnia wyjechaliśmy do wąwozu Dagen-Kijik, lecz w wąwozie nikogo nie zostaliśmy.
— A więc, Fajza nie poddał się?
Dajcie mi skończyć, udało mi się wyjaśnić, na oddział Fajzy napadł przypadkowo poprzedniego dnia inny nasz oddział i prawie zupełnie go zmiótł.
— Gdzież więc tedy dowody, że Fajza wogóle zamierzał się poddać i że co do tego z panem właśnie porozumiewał się?
— Tak, inego dowodu, poza mojem zeznaniem, niema.
— Słaby dowód... A z Chodżyjarowym w Stalinabadzie nie spotykał się pan, ani nie rozmawiał?
— Nie, nie spotykałem się i nie rozmawiałem. Powiedziałem wszak uprzednio, że nie znam Chodżyjarowa.
— A w Stalinabadzie w tym czasokresie, o którym mówi Chodżyjarow, był pan?
— Jeśli mowa o okresie dwu miesięcy po likwidacji basmaczostwa, to w tym czasie w Stalinabadzie byłem.
— Ach, był pan w tym czasie w Stalinabadzie?
— Tak, w tym czasie byłem... Mówić dalej?
— Tak, niech pan mówi o ekskawatorach.