Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/328

Ta strona została uwierzytelniona.

nych. Jeżeli są dane, każdy dureń potrafi. Teraz są dane, ale niema Krystałowa. Gaffa... Niemirowski, prawda, wyeliminowany, ale wyeliminowany z wielkiem opóźnieniem, dopiero gdy zdążył zrobić na budowie galimatjas. Wszystkie materjały w jego sprawie ja zebrałem. Cóż z tego? Trzeba było zebrać wcześniej. Znowu gaffa... Teraz Urtabajew: Zupełnie nieoczekiwanie. Ani cienia podejrzenia. Przypadkowe doniesienie. Jeżeli Urtabajew rzeczywiście wszystkiemu jest winien, jedyne uczciwe wyjście — prosić o przeniesienie na niższe funkcje...”
Komarenko ugryzł się w wargę. Uważał się za dobrego czekistę, był dumny, że umie ludzi przenikać. I naraz — Urtabajew. Gaffa z Urtabajewym była nie do wybaczenia. Czekista, który popełnił taki błąd, nie jest zdolny brać na siebie odpowiedzialności za bezpieczeństwo budowy.
„Jeżeli Urtabajew jest winny, — trzeba będzie złożyć podanie o dymisję i przerzucić się do innej pracy. Pójdę do kooperatywy mąkę ważyć“.
Koń szarpnął się wbok. Z mroku wychylił się naprzeciw jeździec, nie, amazonka, i okładając konia, przeleciała obok.
Komarenko długo patrzał w osłupieniu wślad za oddalającą się Synicyną...

Po odejściu Komarenki Synicyn zgasił światło i, nie rozbierając się, położył się na łóżku. Długo leżał z otwartemi oczyma, starając się coś złapać. Przeszkadzało to, jak ból zęba niewiadomo pod jaką plombą. Co to? Walentyna? Urtabajew?