powiadał na pytania i, czując dziesięć par utkwionych w nim skośnych oczu, twardo stawiał kropkę:
— Śmierć ciemiężcom!
Pod jesień udało się zorganizować w fabryce pierwszy odpór. Robotnicy wysłali do zarządu fabryki delegację. Podwyższyć zarobki. Znieść karę cielesną. Dzieciom i kobietom za równą pracę — równa płaca.
Delegatów obito i wyrzucono z fabryki. Robotnicy odpowiedzieli strajkiem. Zarząd stracił głowę. Wezwano oddział wojska. Wojsko obsadziło fabrykę. Policja przystąpiła do likwidowania podżegaczy. P’an Tsiang-kueja wraz z kilku innymi robotnikami aresztowano i odstawiono na policję. Na policji aresztantom zdarto z nóg buty i bito bambusem po piętach do utraty przytomności. Zemdlonego P’ana wtrącono do osobnej celi.
Zbiegł. Do razów przywykł od dzieciństwa. Nie przerażały go. Jak kot, rzucony o ziemię, nauczył się padac na łapy. Podobnie i teraz: przesadziwszy wysoki mur, otrzepał ubranie i, jakby nigdy nic, pomaszerował do komitetu dzielnicowego.
Potem — twarze, fabryki, miasta... Obrazy gonią obrazy, jak w rozpędzonym filmie. Wszystkiego utrwalić niesposób. Kółka, mitingi, strajki, demonstracje, więzienia. Ciało na piętach odbito mu do kości. Przeleżał dwa miesiące. Dwa wyroki śmierci. Dwie ucieczki.
Wstąpił do partji Sun Yat-sena. Rozejrzał się. Kuomintang roił się od nacjonalistycznie usposobionej burżuazji. Odebrać cudzoziemcom przywileje, zmusić ich do rewizji niekorzystnych traktatów. Poza tem — wszystko po staremu. Cóż łączy z nimi P’ana? Narazie jedno — wspólny wróg, imperjaliści. Trzeba wykorzystać przeciw nim, kogo się da. Do czasu — sojusznicy. Potem — zobaczymy. Przepędziwszy cudzoziemców, można będzie zabrać się i do tych. Naj-
Strona:Bruno Jasieński - Palę Paryż.djvu/115
Ta strona została uwierzytelniona.