zarekwirowano na trzeci dzień do przewożenia chorych. Żyć zaczęło być jakoś przestronnej. Paryż, jak roztwór, do którego ktoś wlał silny odczynnik, rozkładał się w oczach na odrębne składniki.
Wypierana z kolejno powstających państewek bezpańska emigracja rosyjska, idąc za przykładem innych narodowości, okopała się w Passy, ogłosiwszy tę dzielnicę białą koncesją rosyjską. Uformowany naprędce rząd nowej koncesji dla obrony jej granic powołał do życia białą gwardję.
W trzy dni później rotmistrz Sołomin w wysokich, lśniących butach, w epoletach i z rozetką na czapce, wprowadzał się do zarekwirowanego pałacyku, w towarzystwie świeżo zafasowanego ordynansa, i wydawał przez telefon lakoniczne rozporządzenia, dotyczące oczyszczenia terytorjum Passy z elementów nierosyjskich.
Zresztą błogostan ten zbyt był pełny, aby mógł być długotrwałym. Napomykała o tem niedwuznacznie dżuma, wymachująca figlarnie z przejeżdżających pod oknami aut chorągiewką czerwonego krzyża. Rotmistrz Sołomin zrozumiał: trzeba żyć, póki się da, i poregulować z życiem, nie odkładając na później, wszystkie zaległe rachunki.
Niestety ci, z którymi pozostały do wyrównania porachunki najcięższe, znajdowali się o setki mil za kordonem, niedosięgalni i nieuchwytni. Trzeba było zadowolić się namiastką. I rotmistrz Sołomin przypomniał sobie odrazu: jest przecież poselstwo sowieckie na ulicy Grenelle i cały sztab „przedstawicieli“, wprawdzie nie tak wielu, ale zato autentycznych, najautentyczniejszych, „odpowiedzialnych“. Byle kogo do Paryża szubrawcy nie wysyłają.
Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności ulica Grenelle wraz z całym inwentarzem weszła w skład improwizowanej monarchii burbońskiej; jak dochodziły słuchy, cały personel misji sowieckiej przebywał w tej chwili, w spokoju i komforcie, w jednym z gmachów przedmieścia Saint-Germain, zamienionym naprędce na więzienie, i pod strażą gwardji fran-
Strona:Bruno Jasieński - Palę Paryż.djvu/173
Ta strona została uwierzytelniona.