Strona:Bruno Jasieński - Palę Paryż.djvu/323

Ta strona została uwierzytelniona.
VI.

Wypadki dnia następnego potoczyły się już z prawdziwie zawrotną szybkością.
O godzinie dziesiątej rano w Lionie ukazał się dekret o powszechnej mobilizacji. Pomimo stanu wojennego i zakazu zbiegowisk, ulice pęczniały wzburzonym tłumem, wylewającym się w pochody z wrogiemi okrzykami przeciwko wojnie. Zorganizowana napoczekaniu patrjotyczna milicja faszystowska starała się dopomóc policji utrzymać miasto w ryzach posłuszeństwa. Spędzani stadami rezerwiści, przecinali ulice ze śpiewem „Międzynarodówki“. Trzy pancerniki, stacjonowane w Tulonie, wypłynęły na morze pod czerwonemi banderami. W miastach panował ferment i rozruch. Pułk, który otrzymał rozkaz wymarszu, zabarykadował się w koszarach, wywieszając z okien czerwone chustki.
O godzinie dwunastej w południe dzienniki przyniosły wiadomość o odpłynięciu eskadr angielskich w kierunku Leningrodu. Rząd niemiecki oświadczał, iż w wybuchłym konflikcie zachowywać będzie jak najściślejszą neutralność.
Wieczorne wydania gazet nie wyszły już w całej Europie z powodu strajku generalnego. Rozgorączkowane tłumy, chciwe wiadomości, oblegać zaczęły około godziny ósmej wieczór uliczne głośniki domów handlowych, parków i redakcyj, w oczekiwaniu ostatnich depesz. Punktualnie o trzy kwadranse na ósmą głośniki wykasłały pierwsze sygnały regulacyjne oczekiwanych stacyj.
Wtedy to, niespodziewanie, poprzez minorowy akompanjament miarowo odliczanych cyfr, zagłuszając go, jak mie-