Strona:Bruno Jasieński - Pieśń o głodźe.djvu/025

Ta strona została uwierzytelniona.

słuhałem czy hoć jeden nerw Twuj jeszcze drży mną.
na źelonym cmentażu teraz skomlą dżewa
i jest tak bezlitośńe, pszejmująco źimno.


teraz sam, jak podżutek pszez pusty pszytułek,
pujdę pomiędzy ludźi daleki i obcy.
w maleńkim gńazdku serca ńema już jaskułek,
zabili mi ostatatńą źli, ńegżeczńi hłopcy.


hlipiący skowyt z krtańi na wieżh śę wyspinał.
czepia śę Twojej sukńi, pełzńe ku dłońom.
ućekać ńe mam śiły.
nadhodźi finał.
zajadli mali ludźe z psami mńe gońą.


ogromny tłum
z laskami
czarny,
jak powudź
rośńe,
wije śę za mną
długi,
jak ogon.
zamknęli dżwi !