Strona:Bruno Jasieński - Słowo o Jakóbie Szeli.djvu/055

Ta strona została uwierzytelniona.

Do kościoła, skwar czy zima,
człek biedniejszy wstępu nima.
Jedzie państwo sznurem karet,
jak królowie do Nazareth.

Pod kościołem, nikiej na wsi,
siedzą dziady jeszcze łzawsi,
z szmat im żebro lśni na żebrze,
każdy siedzi, każdy żebrze.

Komu bida — do nich należ.
Przejdzie pani — rzuci halerz.
Przejdzie financ, co się upasł —
komu areszt, komu ciupas.

W mieście Lwowie domy różne,
zwierzchu szklanne, w środku próżne,
z pod nich wędlin całe mendle,
jak z pod kloszów patrzą zwiędle.

Stoją ludzie ciency w pasie,
każdy zajrzeć przez szkło pcha się,
każdy stoi, ślinę łyka,
aż mu szczurem skacze grdyka.