Strona:Bruno Jasieński - Słowo o Jakóbie Szeli.djvu/075

Ta strona została uwierzytelniona.

Jak wstawało słońce — mak ten,
co na śniegu rozkwitł —
wyszedł Szela świtem-traktem
do sąsiedzkich wiosk — zwid.

Usiadł w polu buty przezuć,
uszedł dalej jeszcze.
Aż się spotkał z nim Pan Jezus
na smarzowskiej ścieżce.

Jak go poznał Szela na dziw,
skłonił mu się po pas:
« A dokąd też Bóg prowadzi,
« że aż u nas popasł?