Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/149

Ta strona została uwierzytelniona.

Daverroes zastał w swoim gabinecie kilka osób różnej płci i wieku, gromadkę interesantów, urzędników, gońców, kilka panienek w kitlach z aktami pod pachą, z bloczkami w rękach i ołówkami za uchem. Wpadł odrazu w wir spraw codziennych i rozdzielał krótkie rozkazy, dyktował listy, podpisywał dokumenty, odpowiadał na wszystkie pytania jednocześnie.
— Poczta, panie dyrektorze.
— Telefon do pana dyrektora. Zamiejski. Hamburg.
— Pan Schoen z wydziału handlowego prosi pana dyrektora do telefonu wewnętrznego.
— Jestem z drukarni. Przywiozłem broszurę A i nowy cennik F. Chodzi o okładkę.
— Zakłady optyczne Leitza przysyłają nowy typ mikroskopu na okaz.
— Poliklinika prosi o montera. Rentgenoskop nie działa.
— Dzwoni Bank Dyskontowy.
— Telegram!
— W oddziale induktorów zabrakło materjałów izolacyjnych. Pompy próżniowe stanęły.
Mec siedział na fotelu oszołomiony, osłupiały. Sen czy jawa? Szalony mułła, jego własny uczeń, ciapa, niedojda, typowy niedołęga, człowiek, który połknął radjum