Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/15

Ta strona została uwierzytelniona.

i myślał, że całe gromady wytwornych ludzi snują się po świecie, brzęczą bez sensu jak muchy nad brudnym talerzem, jedzą aby żyć i żyją aby jeść, a zato wszystkie troski odwieczne, kłopoty, zmartwienia, tragedje bytu obrały sobie siedlisko w tej oto wypukłej czaszce, gnieżdżą się pod tą właśnie źle uczesaną szpakowatą czupryną.
— Zagrajmy w szachy, panie Józefie — proponował wreszcie.
Pan Józef wyrzucał drewniane figurki z pudełka na szachownicę, mylił się, umieszczał wieżę obok króla, a później stawiał czarnego pionka przy białym i znów białego przy czarnym. W połowie zwykłej partji podnosił nagle laufra, trzymał go przez pewien czas w powietrzu i rozpoczynał jakąś dziwaczną historję o wykopaliskach w wiosce Glozel albo o cywilizacji dawnych Majów:
— Czy pan doktór wierzy w to, że oni — przed wiekami! — znali świetnie astronomję i mieli mądrzejszy i dowcipniejszy kalendarz, niż my?

Mec nie mógł już pracować i któregoś dnia pod pierwszym lepszym pozorem zrzekł się lekcyj w szkole. Żal mu było dzieci, którym musiał wykładać prawa Archime-