Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/154

Ta strona została uwierzytelniona.

tubek, jak czternaście wyrzutów sumienia mrugało i spozierało na Meca fioletowemi oczami... „Gdzieżeś zaprzepaścił, nieszczęśniku, spadek po radcy Ehrlichu? Coś uczynił z depozytem? Jest w skarbcu pewnego instytutu pusta tubka metalowa i świadczyć będzie wiecznie przeciwko tobie, przybłędo i utracjuszu“...


W obszernym pokoju narożnym na czwartem piętrze dwaj wizytatorowie odnaleźli doktora Pecha. Olbrzym stał przed klatką, gładził bujną, falistą brodę i przyglądał się przez lornetkę teatralną białemu królikowi.
— Nazywam go — proszę mi tego nie brać za złe — „Hindenburg“, bo ma takie sumiaste wąsy. Niech mu się pan przyjrzy, panie doktorze! Widzi pan, jak mu oko błyszczy odwagą i animuszem rycerskim? To jest tak zwany rozrost instynktów życiowych, „Steigerung des Lebensgefühls“. Karmię go od dni czternastu naszym preparatem, naświetlonym promieniami ultrafioletowemi, produktem „Mephar-Pech, numer 72“. Uważają panowie co się z tym królikiem dzieje?
Ona jakby rusza wąsikami — powiedział van der Linden.
— Nie ona, tylko on — rzekł tubalnym głosem Pech.