Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/168

Ta strona została uwierzytelniona.

która gdzieś tam w ponurych mieszkaniach nędzarzy wybuchła, zjawia się natychmiast w zapowietrzonej ruderze Dav1, dyrektor Mepharu. Ma własne auto ambulansowe. Wozi chore, rachityczne dzieciaki, rozdaje prezenty, lekarstwa, pieniądze, ociera wodą kolońską rozpalone czoła. Dwa razy sam chorował, dwa razy był bliski śmierci. Nie szanuje się, nie zachowuje zwykłych środków ostrożności... Chce umrzeć.
Nie będę chyba tego człowieka molestował o tubkę. Dźwiga większe brzemię, niż ja...

Widocznie... widocznie, szanowni panowie, każdy z nas ma jakiś wielki dług honorowy na sumieniu. I trzeba się śpieszyć, bo termin upływa... Lada dzień...

[tylko nie wszyscy chcemy płacić]!

Masz tobie. Nawet wzory matematyczne profanuję! Jedną z piękniejszych formuł Lorentza-Einsteina wpakowałem tu niepotrzebnie dla ukrycia moich głupkowatych sentencyj.
A to maleństwo — L² — patrzy na mnie wiel-