Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/174

Ta strona została uwierzytelniona.

była tem zachwycona. Uważa mnie teraz za nowoczesnego Fausta. Gdyby każdy z nas był taki, jak go sobie młode dziewczęta wyobrażają, tobyśmy ziemię wyrzucili z orbity i rozpalonemi słońcami grali w bilard po obiedzie.
Chciałbym zostać na chwilę bohaterem powieściowym albo amantem ze sztuki filmowej. Taki osobnik potrząsa probówką, uśmiecha się głupkowato, naciska guzik, albo przerzuca klucz na marmurowej tablicy rozdziałowej — i już. Odkrycie jest. Nowy genjusz się narodził. Hosanna!
Wdałem się w jakąś okropną, straszną kabałę. Peereboom pracuje, aż mu żyły na czole nabrzmiały. Ja widzę przed sobą nieskończoną aleję prób i uciążliwych doświadczeń. 150 analiz optycznych. 20 seryj pomiarów. Kalwarja!
Nie mogę tak siedzieć bezczynnie w korytarzu i udawać, że coś kalkuluję. Będę się musiał pożegnać z tym notesem na czas dłuższy.
Zaczynam... Ręce mi się trzęsą i mam wrażenie, że głowa mi puchnie, rośnie do rozmiarów bani karmelickiej.
Na brodę Mahometa: