Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/35

Ta strona została uwierzytelniona.

porcelanową cerę, jedwabiście lśniące tułowie i odwłoki. Osobniki męskie zwracały uwagę raczej formą kończyn dolnych i krawatem. Widocznie był bal albo wieczornica w mieście, bo między kusemi marynarkami jedno — i dwu-rzędowemi migały torsy uroczyście czarno-białe. Młodzieńcy w strojach balowych wyglądali jak ruchome słupy graniczne mocarstwa ościennego.
Mecowi przypomniały się nagle te czasy, kiedy z poczciwego Heidelberga wyruszał w takim właśnie stroju na eskapady i podboje do miast okolicznych. Tańczył przecie za lat dawnych walca i kontredansa w kursalu wiesbadeńskim, w ratuszu frankfurckim... A raz nawet obudził się rano — niby nic — w łóżku i skonstatował ku swemu przerażeniu, że spał przez kilka godzin pod kołdrą, normalnie, ale w pełnym rynsztunku: cylinder na głowie, frak, lakiery i laseczka ze srebrną gałką w garści. Minęło...
Frak jeszcze wisi w szafie, przysypany naftaliną. W kufrze na samem dnie, pod książkami, dyplomami i fotografjami leży paczuszka listów... Trudno dziś sprawdzić, czy ona go kochała naprawdę? Wyszła zamąż do Amsterdamu. Roztyła się pewnie, chodzi na targ z koszykiem, kupuje ryby i targuje się zapalczywie o cenę sera. Gdyby go tu zobaczyła nagle — starego belfra w niemodnej