Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/61

Ta strona została uwierzytelniona.

naprzód iść. Jeżeli wąsaty ślusarz nabiera grubego, krwistego Husiatyńskiego, to ma wszelkie racje za sobą. Ślusarza na pewno oszukuje ktoś inny: własna żona, sklepikarz, autor poczytnego romansu, właściciel kina. Trudno.
Dlaczegóż to ja jeden, Wiktor Mec Pierwszy, mam być w tem towarzystwie, jak ów Rycerz bez skazy albo inny Wawrzyniec Wspaniały? Pluję w garść, biorę się do roboty. Muszę zgromadzić trochę grosza nareszcie i ratować honor — jeżeli nie można inaczej — kuglarstwem i oszustwem...

Odtąd widywano co rano, o ósmej w smutnym tramwaju warszawskim pewną skuloną postać — w palcie na „prawdziwym multonie“ i w wytartym kołnierzu z królików francuskich. Człowiek ów nie nawiązywał z konduktorem długich rozmów o polityce, pogodzie i ostatnim podkopie kasiarzy. Siadywał skromnie na najgorszem miejscu, w największym tłoku i ścisku wyjmował gruby kajet w ceratowej okładce i coś w tym bruljonie kalkulował. Czasem gadał sam do siebie, uśmiechał się bez wyraźnego powodu i nie brał reszty z pięćdziesięciu groszy.
Ślusarz, pan Kulka, miał go też za warjata. „Pro-