Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/64

Ta strona została uwierzytelniona.

znawców, uruchomić kapitały, zaciągnąć pożyczkę!... Co ja ludziom pokażę? Pompkę? szkiełko? drucik? Trzeba pracować po amerykańsku! W kolosalnych rozmiarach! Rumor musi być! — Vox-Motor!

Pewnego dnia, pod koniec marca — wiosenne słońce błyskało wesoło w kałużach na podwórku przy ulicy Gęsiej — Husiatyński zajechał przed bramę wspaniałem autem prywatnem. Przyjrzał się w warsztacie warcabom, drucikom, popatrzył posępnie na zlew i pompę wodną. Poczem grzecznie, ale stanowczo zaprosił Meca na krótką pogawędkę do „Bristolu“.
W aucie siedziała już jasnowłosa bogini grecka, skinęła profesorowi głową i wskazała mu pięknym, niedbałym gestem małą ławeczkę. Jechali w milczeniu. Mec skulił się na niewygodnem siedzeniu, trzymał kurczowo skórzaną taśmę, ale mimo to przeczuwał, że jakaś katastrofa wisi w powietrzu. — Albo podrę jedwabne pończochy tej damy, albo wogóle wylecę na skręcie... Zważywszy mój przeklęty pech, może się też przytrafić, że wypadnę z rytmu, pchnięty siłą inercji huknę tę piękną osobę głową w brzuch albo spocznę na pewien czas w jej ramionach. Tak czy inaczej narażę się Husiatyńskiemu i stracę posadę...