Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/69

Ta strona została uwierzytelniona.

niacz do skarpetek. Fabrykuje w domu, u siebie. Ma motor pod łóżkiem...
— Ale ja nie chcę mieć motoru pod łóżkiem i nie będę pchał gotówki w pastę do zębów! Nie uznaję skarpetek! — krzyczał Husiatyński. — Zupełnie inne miałem zamiary i inaczej przedstawiłem sprawę sferom miarodajnym. W podaniu jest mowa o wielkim przemyśle, o patentach niemieckich, o zainteresowaniu, jakie wywołaliśmy w Ameryce! Teraz mi panowie dykteryjki prawią o paznokciach, lakierach, pastach i skarpetkach! Dziecko jestem, czy co u licha!
— Pikolo! — wrzasnął nagle na chłopca, zbierającego talerze. — Czekam na telefon. Proszę tam powiedzieć portjerowi, czy innemu djabłu, że w razie czego siedzę tu, w restauracji. I piwo pilzeńskie, oryginalne! Butelka!
— Nie rozumiem poprostu, co się stało! — grzmiał donośnie, przepłukując co chwila gardło piwem. — Byliśmy na najlepszej drodze. Sam widziałem, że kot miauczeniem poruszał wentylator. Mówiłem o tem Rzepkiewiczowi, malowałem mu dalekie perspektywy, zainteresowałem przemysł i handel. Wojsko! Prosiłem ludzi o sekret, mówiłem im, że to tajemnica państwowa! — aż tu ni stąd ni zowąd zamiast w górę, to nadół?