Strona:Bruno Winawer - Doktor Przybram.djvu/105

Ta strona została uwierzytelniona.

był krótką naradę z ławnikami i, zamieniwszy słów kilka z poważnym, małomównym Kamillem Castiglioni (który — jak się okazało — miał już w rękach wszystkie — po węgiersku wydrukowane — akcje „Solid Light“ — prócz niewielu sztuk pani Petzold, pana Josteiego, pana Szwamdrybera i panny Pociemko-De Nora) — wydał w ogólnym rozgardjaszu wyrok uniewinniający.
Nikt zresztą nie zwracał na to uwagi. Kilka rąk muskularnych pochwyciło zwiotczałą w więzieniu, wychudłą postać w rudym habicie, podniosło ją w górę i, przy gromkim wrzasku ustawicznych wiwatów, Doktor Przybram na ramionach mieszanej drużyny footballistów opuścił ponury gmach sądowy.