Strona:Bruno Winawer - Doktor Przybram.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.

talentów naukowych swego czasu. To on wynalazł para-nellit i jemu zawdzięczamy płynne światło krystaliczne.
Człowiek ten posiadał właściwie tylko jedną wadę: zaraz pierwszego dnia, kiedy los uśmiechnął się do niego, mały, czarny mechanik wprost z podartej, zatłuszczonej zielonej bluzy roboczej wpadł w inną ostateczność. Pobił rekord wszechświatowy Jacquesa Pipera! Owijał się w surowe jedwabie i wzorzyste batiki, zawiązywał na chudej szyi krawaty i szale, którym równych nigdzie dotąd nie widywano na tym globie. Perfumował batystowe chustki nardem i mirrą, wydobytą z grobowca faraonów.
Mimo to oddał niepożyte zasługi przy budowie i organizacji warsztatów.
Nie można było pojąć doprawdy, jakim cudem ten czarny, kędzierzawy chłopak już po tygodniu rozmawiał świetnie z robotnikami włoskimi, ba! kłócił się z nimi, jak przekupka.
Nie można było dociec, kiedy właściwie nauczył się terminologji naukowej, gdzie posiadł sztukę orjentowania się w zawiłych rysunkach technicznych. Dyskutował nieraz z takim mistrzem, jak Howard i — rzecz zdumiewająca — Amerykanin, przemyślawszy sprawę na nowo, prawie zawsze przyznawał mu słuszność. A już wręcz niesamowita była jego zdolność manewrowania subtelnemi przyrządami optycznemi, które sprowadzano od Zeissa z Jeny i od Hilgera z Londynu. Po raz pierwszy