Strona:Bruno Winawer - Doktor Przybram.djvu/125

Ta strona została uwierzytelniona.

Żadne pismo dotąd nie mogło zdobyć jego fotografji. Nikt nie wie, jak on wygląda, tłumy łakną jego widoku, tysiące dolarów wam za to zapłacą. O ile, oczywiście, Przybram nie zaprotestuje... Lekkie fałszerstwo w tem jest. On grał do kina i może zażądać, żebyście go pokazywali wyłącznie jako Olafsona...




Co się stało dalej — nie wiemy, niestety, dokładnie. Opowiadają sobie ludzie, że dnia owego elegancki Jacqu’es Piper miał przedział mocno zwichrzony i wypieki na twarzy. Po krótkiej rozmowie z dyrektorem finansowym przedsiębiorstwa „Piper-Film“ zabrakło mu też nagle kilku zasadniczych guzików przy kamizelce i kilku spinek przy koszuli.
W archiwum prywatnem willi San Lorenzo znaleźliśmy natomiast list następujący:
Szanowny Panie!
Nie wiem, czy Pan mnie sobie jeszcze przypomina i czy listem swoim nie odrywam Pana niepotrzebnie od ważnych zajęć i pracy naukowej. Piszę — bo Piper i Friedell wciskają mi, że tak powiem, gwałtem pióro do ręki. Nie odstępują mnie ani na krok i błagają o protekcję.
Tym ludziom grozi ruina, jeżeli Pan nie pozwoli im na sprzedaż dwóch scen, wyciętych z „Pamiętnika“, które pod tytułem „Przybram przy pracy“, mają być wyświetlane oddzielnie w większych