Strona:Bruno Winawer - Doktor Przybram.djvu/137

Ta strona została uwierzytelniona.

lijną a alkohol podniecał w nim zawsze inwencję twórczą, — domyślił się odrazu, że coś tu jest nie w porządku.
Wzięto uczonego do rewizji osobistej i wykryto natychmiast pasport na imię księcia di Capodistria, pasport na nazwisko Odstrczila, Pospiszila i zupełnie świeży, nieużywany dokument na nazwisko prof. Lamberta.
Sprawa była oczywiście mocno podejrzana i aż do jej wyjaśnienia ulokowano Prometeusza razem z jasnowłosą żoną w baraku na stacji. Przybram — jak zwykle w razach trudniejszych — próbował wylegitymować się swojem świecącem sercem, twierdził, że on jeden z mieszkańców tego globu takie serce posiada i że to mu powinno wystarczyć za dowód osobisty. W odpowiedzi Władysław Śledź tonem grzecznym, ale stanowczym odczytał mu pewien rozdział z księgi przepisów dla straży pogranicznej.
— Znakomitych ludzi — dodał — przewoziliśmy tędy niejednokrotnie ku zadowoleniu rodziny i nieboszczyka — nigdy nie było najmniejszej scysji, nigdy nikt się na nas nie uskarżał.
— Co prawda — dorzucił jeszcze — znakomici ludzie ułatwiali nam zadanie, nie tak, jak pan! Jeżeli przekraczali granicę bez dokumentów — to przynajmniej nie w stanie żywym. Jestem tu dziesięć lat na stanowisku i zaręczam panu, że żywego wielkiego człowieka nie widziałem.