Strona:Bruno Winawer - Doktor Przybram.djvu/146

Ta strona została uwierzytelniona.

Huberta Przybrama na wystawie paryskiej. Odtąd Olafson malował wyłącznie nellitami.
Jego „świetliste krajobrazy“ i dziś jeszcze są poszukiwane przez znawców, ale wówczas miały skuces i rozgłos wręcz niebywały.
— Widz olśniony — pisze krytyk „Art décoratif“ Raçiongère — staje przed tym pejzażem, jakby przed oknem ciemnego pokoju, oknem, którego okiennice się rozwarły, odsłaniając widok na podwórko zalane słońcem! Nie znamy w historji malarstwa i t. d., nie wyobrażamy sobie i t. d., coby przodkowie nasi i t. d. Jakież perspektywy dalekie i t. d., jakie możliwości i t. d. Witamy etc. Objawienie etc.[1].
Bylibyśmy i my szczerze zachwyceni powodzeniem Olafsona, gdyby nie pewna okoliczność niepokojąca. Artysta nietylko malował nellitami Przybrama, ale coraz częściej zabierał na dalekie spacery jasnowłosą Nelli tegoż Przybrama...
Przechadzali się — coraz dłużej. Aż wreszcie — z jednego z takich spacerów nie wrócili wcale do Westeros. Malarz przekonał uroczą, piękną kobietę, że nie może marnować życia w ponurem i ciemnem miasteczku północnem.

— Ziemia błyszczy od świateł — mówił, — promienne słońce nowej ery wzeszło nad światem i już nie zajdzie. Nie może najcudniejsza z kobiet kryć się, jak puszczyk, w tej zaśnieżonej dziupli, nie

  1. p. również Raciągeur „Peinture“, t. 3.