Strona:Bruno Winawer - Doktor Przybram.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.

ma moralnego prawa! I dla kogo się tu poświęcać? dla tępego profesora botaniki?...
Wyruszyli na południe, pozostawiając Przybrama w „zaśnieżonej dziupli“.
Cóż — żaden z ludzi wybitnych nie miał szczęścia w pożyciu małżeńskiem: ani Sokrates, ani Molière... I, gdyby ktoś z życzliwych zwrócił Hubertowi we właściwej chwili uwagę na to powszechne prawo przyrodnicze, może — mówimy może, bo za autorytet w sprawach erotycznych się nie uważamy — może ocaliłby od zagłady jeden z największych talentów naukowych? Kto wie?
Dalsze dzieje Przybrama toną w mroku faktów niesprawdzonych. Ślad po nim zaginął. Skórzana torba, którą skrzętnie przechowuje archiwum w Trieście, nie zawiera probówki Nr. 13. Jedni mówią, że twórca sypkiego światła brał udział — jako Dr. Chlusky — w piątej wyprawie na Mont Everest, inni, że jako obserwator Knoll zginął w śniegach podbiegunowych razem z ekspedycją Sygurdsena...
Tak czy owak nic — powiedzmy to głośno i wyraźnie — nie może usprawiedliwić Larousse‘a, który całe życie tego człowieka zbywa lakoniczną, bezbarwną wzmianką:
Przybram H. I. Urodził się w roku 1898, um. 1945? Odkrył zimne płomienie (ob. tamże) w roku 1937...
To stanowczo za mało! Zważmy, że żywot ludzi wyjątkowych jest zawsze pouczający, — acz-