W kawiarni Teatralnej zapalono tymczasem wszystkie lampy. Zaczynał się zwykły „przypływ“ wieczorny. Oszklone drzwi wejściowe odskakiwały z impetem raz po raz i jak pod naporem pompy tłoczącej, przelatywały przez nie do pustego przed chwilą lokalu luźne gromadki i zbite rodziny. Kiedy Przybram podniósł zmęczone oczy z nad karty papieru — miał w pierwszej chwili wrażenie, że patrzy na powierzchnię rzeki w okresie powodzi: prąd porwał rajery, koki, białe gorsy, kołnierzyki i niesie to od wejścia do bufetu i od bufetu do czytelni. Tylko jego stolik był przez dłuższy czas mielizną, którą spienione fale omijały starannie. Wreszcie — prawa przyrodnicze mocniejsze są snać od woli ludzkiej — i na ten brzeg samotny wartki nurt wyrzucił jakiegoś niedużego pana o bardzo dużej głowie i jakieś dwie otyłe, połyskujące brylantami, damy. Nieduży pan uśmiechał się łagodnie, mówił łamaną niemczyzną z kelnerem i uplastyczniał przy-
Strona:Bruno Winawer - Doktor Przybram.djvu/23
Ta strona została uwierzytelniona.
III.
PROBÓWKA NUMER TRZYNASTY.