Strona:Bruno Winawer - Doktor Przybram.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.

bez sensu — polecam panu te rogaliki, to ich specjalność.
Przybram zjadł rogalik, trzy jajka w szklance, po wiedeńsku, wypił dwa melanże, zapalił papierosa „Abdulla“.
Po raz pierwszy od lat wielu ktoś się nim opiekował, zwracał na niego uwagę. Zato, ilekroć próbował pchnąć rozmowę na tory filozoficzne, ilekroć usiłował zastanowić się głębiej nad przyszłością, Castiglioni przerywał mu natychmiast:
— Pan ma wysokości metr siedemdziesiąt siedem. Numer kołnierzyka prawdopodobnie trzydziesty ósmy. Wie pan — to ubranie, które mi Nastupil skrócił, będzie dla pana w sam raz... Niech mi pan powie, dlaczego pan chciał takie głupstwo palnąć?! Pan jest przecie rozsądny człowiek. — Co to rozsądny! Nelli mi czytała list pański. Pan jest — jak to on się nazywał? — Prometeusz! Tak jest, niech pan nie zaprzecza — Prometeusz! Nelli mi na to zwróciła uwagę. Ogień z nieba — ja coś o tem czytałem. Mój kochany panie, dlaczego pan sobie życie odbierał?
— Wyczerpałem poprostu wszystkie zasoby. Bankrut — kompletny bankrut...
— Aha! To pan ma długi?
— Nie. Nikt mi nigdy nic nie chciał pożyczyć. Uważam się za bankruta, bo postawiłem wszystko na niewłaściwego konia. Nauka? odkrycia? wynalazki? Dzisiaj? Poco to komu? Dziś chodzi o zarobek szybki i pewny. Ja jestem maszyną z innych