Strona:Bruno Winawer - Doktor Przybram.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.

ubolewali nad tem, że się wyrzekł bratanka i że grosza na „zimne płomienie“ nie da. Na pewniejsze interesy nie chciał dać gotówki, cóż dopiero na taki!...
Po dłuższych naradach, które się odbywały na ławce pod strzelnicą, na trawniku pod placem tennisowym i w kawiarni, pod pawilonem orkiestry — Nirenstein postanowił wydrukować pakę barwnych papierków z nagłówkiem angielskim: Przybram-Solid-Lght-Co. i z tekstem węgierskim, zupełnie niezrozumiałym. Na tych papierach podpisał się sam, jako Geza Nirenstein, kasjer.
Przybram, utartym zwyczajem, pod słowem Zarząd umieścił Arpada von Mindsenthy.
— Był to, uważa pan, profesorze, lotnik w służbie austrjackiej, oficer — tłumaczył mu Geza. — Nie mógł przeżyć tego, że mu kazali chodzić po ziemi. Pofrunął, po raz ostatni, coś tam przekręcił w motorze i spadł w górach pod Semmeringiem. Zabił się i teraz mu wszystko jedno, czy bierze udział w naszej operacji finansowej, czy nie.

Pod słowami Komisja Kontroli podpisał ten druczek również Jamés Castiglioni. Nirenstein zalecał mu gorąco, aby J było o ile można podobne do K i pozwolił tylko na tę jedną literę imienia. Kiedy owe blankiety — przypominające cokolwiek kolorem i wyglądem papier „Rigolo“, używany w medycynie — były gotowe, Geza kazał je przysłać do pokoju Przybrama[1].

  1. „Contorno storico di Solid-Light Co.“