Strona:Bruno Winawer - Doktor Przybram.djvu/85

Ta strona została uwierzytelniona.

maleńkich ilość tak wielką, aby móc zacząć eksperyment decydujący.
Dla użytku prywatnego kupił sobie tymczasem dziennik, polinjował go, pokratkował i stawiał w nim samemu sobie stopnie, jak w szkole. Każdy rezultat pomyślny oznaczał piątką, każde niepowodzenie i fiasko — pałką. Dziennik miał rubryki następujące:
1.  Nelli  1. 1. 1. 1. 1...
2.  Fosfory  3. 2 + 3 4 2...
3.  Talent kinematograficzny  1 2 0 1 1...
4.  Uznanie ludzkie  0 0 1 0 0..
5.  Widoki na przyszłość  2 1 + 2 2 2...
W rubryce Nelli figurowały same jedynki. Docent lokował całą gażę w „izobutylach“, zaniedbał się znowu, zapomniał o zdobytych z takim trudem formach towarzyskich. Chodził znów w wykrzywionych, podartych butach, w wygniecionym garniturze marengo i w wystrzępionym krawacie. Diva nie zwracała już prawie uwagi na podrzędnego statystę, który, jak to widzimy zresztą z rubryki 3 i 4, był pośmiewiskiem reżyserów i operatorów. Rólkę Olafsona skreślano coraz bardziej.
Rozrastała się natomiast rola Nelli.
— Nareszcie znalazła pani właściwe emploi — chwalił ją Jacques Piper. — Zobaczy pani, co my z tego zrobimy! Pickford nic, Zuckor nic, Belasco, Buchowetzky! To pójdzie na Amerykę, na Australję, na Warszawę, na Zgierz. To wogóle będzie clou nad clousami!