Strona:Bruno Winawer - Jeszcze o Einsteinie.pdf/27

Ta strona została uwierzytelniona.

popularnym ogromnie jest trudno fakty, czytelnikowi nieznane, opisywać i jednocześnie ich tłumaczenie podawać — i to jeszcze z różnych punktów widzenia.
Spróbujmy jednak choćby jeden przykład rozpatrzeć bliżej.
Mówiliśmy, że czasu powszechnego niema, że obserwator na słońcu, który w zawrotnym karuzelu, w rotacjach ziemskich, udziału nie bierze, w pewien — zresztą ściśle określony — sposób inaczej czas mierzy, niż my.
Ale czas — jak sobie jeszcze może z nauki szkolnej przypominamy — jest jedną z jednostek zasadniczych, wchodzi prawie we wszystkie nasze pomiary. To też wyliczenia dokładne wykażą, że obywatel słoneczny inaczej będzie mierzył np. masy ciał! Zważmy dobrze: masa, którą dotąd również uważaliśmy za niezmienną (nawet powszechne prawo zachowania masy dekretowaliśmy), — według nowych pojęć, tylko dlatego, że ów obywatel słoneczny w innym jest stanie ruchu, niż my — inną mu się wyda, inne będą jej wszystkie efekty fizykalne, czyli poprostu inną będzie dla niego, niż dla nas.
Dziwnym trafem ten właśnie wniosek teorji einsteinowskiej doskonale możemy sprawdzić w laboratorjum. Nie będziemy się w tym celu przenosili na słońce. Posiadamy, albo możemy wywołać, w każdej rurce próżniowej (rury szklane z rozrzedzonem powietrzem) małe ciałka — elektrony, którym — jak tego wymaga właściwie teorja względności — możemy nadać prędkość, nieomal dowolnie wielką zapomocą sił elektrycznych. Wobec tych małych kulek, imitujących w tem doświadczeniu ziemię — jesteśmy jakgdyby obserwatorami słonecznymi. Cóż się okazuje?
Masa elektronów zmienia się, wzrasta razem z ich prędkością w sposób, zupełnie ściśle przewidziany przez teorję Einsteina. Doświadczenie to wykonywali wielkrotnie Kaufmann, Bucherer, Hupka — zawsze z tym samym rezultatem.
Naturalnie, wszystkie tego rodzaju wyniki i wnioski wyglądają daleko piękniej w języku matematycznym. Matematyka nie jest wcale istotą teorji względności. Można — jak to właśnie w tej rozprawie próbujemy — wyłożyć bez wzorów i formuł, o co chodzi. Ale w lakonicznym języku takich