Strona:Bruno Winawer - Lepsze czasy.djvu/155

Ta strona została przepisana.

w Moskwie, Berlinie, Wiedniu życie zamiera, ludność miejska stała się jakimś zbytecznym, zwiędłym kwiatkiem przy kożuchu. Za lat pięćset albo tysiąc przyjedzie do Europy, jak dawniej do Asyrji, Egiptu, Babilonu, ekspedycja archeologów amerykańskich, pan Smith (Baltimore) wygrzebie z piasku ulicę Wspólną, Szpitalną i Koszykową, znajdzie skamieniały smoking — twoje arcydzieło, panie Pietrzak — znajdzie spleśniałą matrycę tego feljetonu, pokiwa głową, powie: nawet mieli pewien spryt — a jednak zginęli tak marnie!...
Tem się pocieszajmy, panie Pietrzak.