Strona:Bruno Winawer - Lepsze czasy.djvu/168

Ta strona została przepisana.

Szef. A! pani twierdzi, że pani nic o nim nie wie? Gdzie się ukrywa — tego nie mówił pani?
Dobrze — zatem to ustali policja. Dalej... Gdzie składacie listy? — Gdzie przechowujecie, pytam, sekretną pocztę dyplomatyczną?
Halszka (gest w strong szafki). W nachtkastliku...
Szef. Gdzie?
Halszka. W szafeczce. Tam.
Szef. Klucz? — (Pauza). Pytam się, kto ma klucz od tego sefsu? Kierdziel?
Halszka. Kierdz...
Szef. Dobrze. „Safe“ trzeba będzie otworzyć jutro z samego rana wytrychem. Zawiadomi pani naszego ślusarza.
Halszka. Kiedy, proszę pana radcy — ten nachtkastlik otwiera się właściwie szpilką (wyjmuje szpilkę z włosów). Istotnie... samorzutnie... podwójną szpilką.
Szef A? Szpilką? Proszę! Czekam!
Halszka (drżącą ręką otwiera „safe“) Już!
Szef. (przerzuca papiery: koperty, listy. Czyta adresy, bada pieczęcie. Wyciąga arkusz papieru z bocznej kieszeni, porównywa i sprawdza podług indeksu zawartość „tajnej skrzyni).
PKI — ambasada w Londynie — jest. KT8 — Republika SHS — jest. PD — konsulat w Tyflisie — jest. Kordoba — jest, Peruwiana — jest. Argentyna — jest. Paso Dobie — jest! Dziwne! Nic nie rorozumiem. (Wyjmuje lupę z kieszeni, ogląda koperty). Pieczęcie są. Całe. Nieuszkodzone. Hm. Kierdziel nie zdążył jeszcze otworzyć tych kopert, hę? Nie